piątek, 1 listopada 2013

Pan parapsychologiczny



W końcu mogę wam przedstawić największy ff, jaki w życiu napisałem, co tu więcej gadać :3 zapraszam 


Opis: Jackob jest trudnym dzieckiem. Od zawsze lubił samotność, spokój i ciszę. To też nie przejął się nawet, kiedy ogłoszono, że na świecie pojawiają się biura adaptacyjne. Chciał za to zrobić coś innego - postawił sobie za swój cel samobójstwo. Coś jednak sprawia, że jego życie wplata się w niebezpieczną zagadkę kryminalną, która odmienia go zupełnie. Ma też coś jeszcze, coś czego nie znosi, czego chciałby się jak najszybciej pozbyć. Ma "Dar" i to przez niego zyskuje nowe imię: "Pan parapsychologiczny".

Od autora: Przyznam, że to moja pierwsza praca, jeśli chodzi o uniwersum biur adaptacyjnych. Starałem się wzorować tylko na płytkim opisie tej konwencji, w którą jest zaplątany nasz świat. Rozwiązania są tam więc tylko i wyłącznie moimi własnymi wymysłami i mam nadzieję, że nie popsuje wam to w żaden sposób czytania. I oczywiście liczę na jakiś komentarz  ;) Tylko nie bądźcie surowi. Jak już mówiłem, to dopiero mój pierwszy ff o biurach. 



http://www.youtube.com/edit?video_id=-G904U0rBd4&o=U&ns=1

Jak mieć fanfik na komórce!
1 - ściągasz TEN plik na komputer
2 - podłączasz komórkę do komputera
3 - Zgrywasz na nią plik
4 - I tak, jakbyś odpalał(a) grę, z tym, że zamiast tego będziesz mógł(ogła) czytać mojego ff
PISZCIE CZY WSZYSTKO DZIAŁA POPRAWNIE!!! 



20 komentarzy:

  1. Drogi frost-cie
    Czy mógłbyś udostępnić to dzieło także na urządzenia mobilne? Ponieważ teraz to jest zbiór obrazków z tekstem
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę jeszcze dać tobie jako pdf

      https://docs.google.com/file/d/0B5A7j7UVSFNBNFUwVE01ZjE5Yzg/edit?usp=drive_web

      Ale nie wiem, czy to jakoś pomoże ;/

      Usuń
  2. Tak nadal tak samo... Cytuje psorasa: ,,Ja proponuję, żebyś przekonwertował to na format Google Docs. Przy przesyłaniu można wybrać opcję konwersji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie o to chodzi ;/ Normalnie dałbym to od razu do google docs, ale ten pieprzony teks mi się tam rozlatywał tak, że nie dałoby się tego czytać. To przez moją zabójczą inteligencję. Nie ustawiłem sobie, żeby po enterze robiło mi akapity tak, jak chce, tylko z lenistwa klikałem TAB ;-;

    Dlatego są takie udziwnienia. ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli sobie nie poczytam ;///

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra, spróbuję wam znaleźć jakiś sposób na to, żebyście mogli to otworzyć... muszę tylko - o zgrozo - pomyśleć...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra, słuchajcie. Na razie ci, którzy mają telefony mogą pobrać ten plik

    http://hostuje.net/file.php?id=ffa45f1c095abc2cf975fe22723a31ec

    Na kompie i przegrać sobie na komórkę. To działa tak, jakbyście ściągali sobie na nią jakąś grę, z tym, że kiedy ją otworzycie pojawi wam się mój ff

    Dajcie mi znać czy wszystko działa i czy tekst da się czytać ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie ten sposób nie zadziała, mam IPhone

      Usuń
    2. O_O

      Na iphonie możesz chyba sobie ściągnąć program do czytania pdf, a sam fanfik ściągnąć z dokumentu xD

      Wpisz tam w sklepie, gdzie ściągasz aplikecje "pdf reader
      czy coś takiego ;3

      Usuń
  7. Pogłowkuje może coś da radę.
    Jak nie da to poczytam ze zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakby co, to daj znać ;) chciałbym opublikować na blogu opis właśnie do takiego typu telefonów jak ty masz.

      Usuń
    2. A pytanie.
      Da radę wrzucić pana parapsychologicznego na fiction.mlppolska.pl?

      Usuń
    3. Dałoby, gdyby mody w końcu usunęły te błędy z logowaniem ;< Próbuję go ciągle wrzucić, ale gdy loguję się na chrome, to tak jakby się nie loguję ;/ bo oczywiście daje mnie na główną bez możliwości wrzucenia ff. Dziwne błędy ;-;

      Usuń
    4. Albo czekaj, bo właśnie zalogowałem się na Explorerze >.<

      Usuń
    5. A jednak dupa ;< tekst rozbadźgał mi się tak samo ja wtedy, gdy chciałem go wgrać na zwykłego google docsa ;-; to jest straszne ;/

      Sorry ;<

      Usuń
  8. O co chodziło z ukrytymi sprawami w plocie

    Kiedyś mi sie uda przeczytać pana parapschologicznego

    OdpowiedzUsuń
  9. Opowiadanie przeczytałam na FGE, ale ponieważ dość długo zwlekałam z wypowiedzeniem się na jego temat, prawdopodobnie nie przeczytałbyś komentarza, gdybym tam go zamieściła. Dlatego piszę na twoim blogu, którego pewnie często odwiedzasz.

    Przede wszystkim gratuluję napisania tak długiego tekstu, a raczej nie napisania, tylko dobrnięcia do końca. Mi jeszcze nigdy ta sztuka się nie udała, więc należy ci się szacunek. Biur adaptacyjnych nie lubię, ale czasem je czytam, bo mam nadzieję, że wreszcie znajdzie się autor, który swoim tekstem mnie do nich przekona. Ty tego nie zrobiłeś, ale chyba też moja niechęć do tej konwencji jest zbyt wielka.

    Opowiadanie, jak wszystko, ma wady i zalety. Zalet z pewnością jest parę.
    1. Niezły pomysł na fabułę. Chłopak zaplątany w zagadkę kryminalną - oklepane, ale da się z tego zrobić dobry tekst. Uniwersum biur adaptacyjnych nie zapewnia zbyt dużego wachlarza tematów (bariera, eliksir, zbrojenia, spotkania, bariera, eliksir, zbrojenia, spotkania itd.), więc cieszę się, że rozwinąłeś wątki z ludźmi.

    2. Bardzo dobrą postacią jest Zoofil John, chociaż został potraktowany oschle, niechlujnie i po łebkach. Wiem, że nie był główną postacią, ale był ważny i szkoda, że czytelnik nie dowiedział się praktycznie niczego o jego życiu. Dlaczego jest, jaki jest? Jakie są jego motywy? Co się z nim działo w przeszłości? Kiedy odkrył swoje patologiczne zapędy? Czy zdaje sobie sprawę, że jest chory psychicznie? Bohater dostał, o ile dobrze pamiętam, jeden fragment w całej fabule pisany z jego perspektywy. Mało, ale może faktycznie to nie było konieczne.

    3. Wielowątkowość i przeplatanie historii bohaterów to bardzo dobry pomysł i jednocześnie zgrabnie wykonany zabieg. Opowiadanie, mimo długości, czyta się bez znużenia, a losy bohaterów pięknie się ze sobą zazębiają. Musiałeś długo myśleć nad tą fabułą albo przynajmniej ją sobie rozpisać, a jeśli nie, to gratuluję - musisz naprawdę mieć łeb jak sklep, skoro to wszystko spamiętałeś.

    4. Dużo opisów, czyli fabuła nie sprowadza się do wymiany poglądów między bohaterami, co jest często domeną młodych twórców.

    Wad jest niestety równie dużo.

    1. Styl, język, strona techniczna tekstu. Osobiście nie widzę sensu wysyłania opowiadania gdziekolwiek przed ostateczną korektą, ale powiedzmy, że jestem cię w stanie zrozumieć. Napisałeś osiemdziesięciostronicową epopeję, męczyłeś się z tym przez trzy bite tygodnie, chciałeś jak najszybciej poznać opinie czytelników. Nie wiem, czy to dobrze, moim zdaniem tekst powinien odleżeć, a autor okrzepnąć, ale w sumie na FGE jest możliwość komentowania, a niektórzy autorzy chyba lubią, jak czytelnicy wytykają im błędy bezpośrednio w tekście. Zresztą nieważne. Literówek, błędów interpunkcyjnych i gramatycznych jest tak dużo, że przestałam zwracać na nie uwagę. Zwykle strona techniczna jest pierwszym, co rzuca mi się w oczy, ale w twoim tekście jest tyle dramatycznych błędów, że przecinki stają się mało ważne. Zresztą, przecinek jestem ci w stanie darować, tak samo jak błędy w stylu pisanie kobietą zamiast kobietom albo nawet zamażę zamiast zamarzę. Ale nuż? Naprawdę? NUŻ? I to jeszcze w momencie, kiedy dwie linijki wcześniej używasz formy noże? Są jakieś granice nieznajomości ortografii i nie usprawiedliwia tego żadna dyslekcja czy inna dyskalkulia. Szczególnie, że w internecie roi się od korektorów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnóstwo powtórzeń. Nagminnie używasz zaimków, czasem kilku w jednym zdaniu (coś w stylu: Jackob zwrócił swoje oczy ku niebu, a swoje kroki skierował w stronę drzwi), często stosujesz je błędnie (Nigdy tobie tego nie wybaczę). Źle odmieniasz imiona i nazwiska swoich bohaterów, nie możesz się zdecydować, jakie niektórzy mają personalia (policjant czasem jest Stevem, czasem Steavem albo jeszcze jakoś inaczej). Źle stosujesz związki frazeologiczne, co według mnie jest całkowicie niedopuszczalne. Spojrzała na niego z wyłupionymi oczami? Kochany, jak by było, jak piszesz, to by ta twoja postać wyglądała jak Jack z Miasteczka Halloween. Rzuciła na niego zaklęcie, podkaszając mu nogi? Czytałam opowiadanie na komórce, miałam małe literki i w tym miejscu aż przerwałam i przybliżyłam telefon do oczu, bo nie byłam przekonana, co to za słowo. Nie wiem, skąd u młodych twórców bierze się takie mylenie idiomów. Niedawno przeczytałam w jakimś opowiadaniu, że - o zgrozo! - czyjeś oczy wyleciały na orbity. To nie jest wstyd nie znać związków frazeologicznych z języka ojczystego, ale wstydem jest nie zajrzeć do słownika w razie wątpliwości.

      2. Główny bohater, czyli najgorzej ukształtowana postać ze wszystkich występujących w opowiadaniu. Mało wiarygodny i mało sympatyczny. Nastolatek, który ma wszystko w dupie, twierdzi, że życie mu nie wyszło (taaaak, naprawdę dużo przeżył, żeby tak mówić), chce się zabić, chociaż cholera wie, z jakiego powodu (bo przyjaciel mu się sponyfikował? Faktycznie, powód jak jasny gwint, szczególnie, że bohater, jak sam twierdzi, jest samotnikiem i nie potrzebuje innych do szczęścia), ma gdzieś zasady i uczucia innych, rodzinę ma w głębokim poważaniu (bo oni mnie nie rozumieją, najlepiej będzie, jak im wmówię, że się zabiłem, w dupie mam to, jak się po tej wiadomości poczują, w ogóle po diabła komu rodzice?). Jest bucowaty, wredny, obojętny na wszystko. Udaje macho, zimnego jak lód cynika, co to wszystkim naokoło pomaga, ale nie z dobrego serca, tylko dlatego, że taki miał kaprys. No i wszyscy go uwielbiają, przyciąga do siebie ładnie dziewczyny, które uważają go za czarującego, wielce tajemniczego gościa. Dorośli widzą w nim partnera, diabli wiedzą, dlaczego. Jackob to takie połączenie House’a z Terminatorem: nieczuły, intrygujący drań z milionem przykrych doświadczeń życiowych, taki biedny, samotny i zrezygnowany, ale kiedy trzeba, rozwali pół miasta, by ratować z opresji żywą istotę. No i ma dopiero szesnaście lat, ale po co superbohaterowi więcej? Przecież on w wieku trzech lat uratował siebie i ojca przed pędzącym samochodem za pomocą swego Daru! Nie musiał wcześniej ćwiczyć, nie musiał trenować, doskonalić się, po prostu walnął tarczę i już. A potem w ciągu życia używał, jak sam twierdził, Daru zaledwie kilka razy, ale w razie niebezpieczeństwa nie musi sobie nawet przypominać ruchów, po prostu wali niewidzialną ręką i tyle oprychów widzieli. Typowa Mary Sue.

      3. Totalny brak wiarygodności w postępowaniu bohaterów. Ich motywy są często zupełnie bez sensu. Już pomijając fakt, że Jackob chciał się zabić, bo tak, ale dajmy na to Scota: poddał się ponyfikacji, bo w świecie ludzi nikt go nie pokocha z powodu jego tuszy. O. Mój. Boże. Czy ty to serio napisałeś? Twój bohater wyrzekł się dawnego życia, wyrzekł się rąk, nóg, wszystkich dotychczasowych umiejętności, kultury, którą tak kochał, bo bał się, że jest za gruby, by znaleźć dziewczynę? Zapewniam cię, autorze, że nie tylko grubi stają przed ołtarzem, ale też niewidomi, głusi, chorzy na zespół Downa, osoby z porażeniem mózgowym albo SM-owcy na wózkach. Więc nie piernicz.
      Dalej: rodzice Scota. Nie interesowali się synem, byli obojętni na jego los i mieli go gdzieś do tego stopnia, że bez zbędnych ceregieli podpisali mu zgodę na ponyfikację. Nie zapytali, dlaczego, nie przejęli się, gdzie ich syn będzie mieszkał, czy zostanie zaakceptowany, czy, do diaska, kiedykolwiek go jeszcze zobaczą. Nie, oni podpisali mu papier w czasie obiadu, między łykiem herbaty a dowcipem Strasburgera w Familiadzie.

      Usuń
    2. Steve: załamany po utracie żony i córki, zdesperowany, na skraju szaleństwa, pragnący za wszelką cenę dopaść kata. Sam stwierdza, że szuka zemsty. Co robi jego szef? Odsuwa go od sprawy? Nie, on mu daje WOLNĄ RĘKĘ w śledztwie. Dodatkowo jeszcze przymyka oko na niektóre głupie postępki podwładnego, bo on jest przecież w trudnej sytuacji. Autorze - nie bez powodu chirurgom w większości przypadków zabrania się operować ich bliskich. Z policjantami jest dokładnie tak samo. Wyobrażasz sobie, ile za każdym razem byłoby trupów, gdyby tych osób nie odsuwano? Koledzy Steve’a to też niezłe gagatki - Steve prosi ich o złamanie regulaminu, o wmówienie jakimś ludziom, że ich syn nie żyje, a oni wyrzekają się wszystkich wartości, idei, które powinni mieć jako policjanci, nie boją się nawet problemów z szefostwem, straty pracy, tylko zgadzają się na to bez mrugnięcia okiem.
      Rodzice Jackoba: łykają kłamstwo o samobójstwie syna jak szczupak płotkę. Nie chcą znać szczegółów, nie chcą zobaczyć ciała syna i wierzą policjantowi, który mówi, że ze zwłok niewiele zostało. Chłopak utopił się kilkadziesiąt godzin wcześniej i z jego zwłok niewiele zostało! Co on, do kwasu solnego skakał? Druga sprawa: ich syn w wieku trzech lat przejawił potężne telekinetyczne zdolności, a oni jakby nigdy nic przeszli z tym do porządku dziennego? Żadnej wzmianki o tym, że ciągali syna po lekarzach, szamanach, cudotwórcach, bo nie mogli uwierzyć, że takie coś jest w ogóle możliwe? Zapomnieli, udawali, że samochód sam zjechał z drogi? A inni bohaterowie? Steve’a też nie zdziwiło, że chłopak ma potężną moc, nie dociekał, nie dopytywał, od razu zgarnął go do śledztwa, bo może się przydać?

      4. Logika, logika, logika. Znamienny przykład to chyba sytuacja z Alice w biurze adaptacyjnym. Policjanci przychodzą z opiekunkami z domu dziecka, by ją zabrać, a Jackob ni z gruszki ni z pietruszki wypala, że nie mogą, bo on jest jej prawnym opiekunem. Mówi, że jest pełnoletni i że nazywa się Pan parapsychologiczny i że ma na to dowód, bo... tak jest wpisany w biurze. Jest wpisany, więc musi być pełnoletni. I to wystarczy, nie trzeba pytać o żaden dokument tożsamości. Jackob stwierdza, że ma prawo do Alice, bo to on wyraził zgodę na jej ponyfikację, a policjanci potwierdzają, że to prawda i że takie są przepisy. Że co proszę?! Każdy pełnoletni obywatel może sobie napisać zgodę na ponyfikację każdego niepełnoletniego obywatela i do chwili przemiany będzie jego prawnym opiekunem? Czyli wystarczy, że przekupię dzieciaka sąsiadów, podpiszę dla niego zgodę i rodzice nie mają już nic do gadania, bo to ja jestem prawnym opiekunem?
      Policjanci, żeby potwierdzić tożsamość Jackoba, czekają na jego znajomego, policjanta. Bo przecież jak policjant, to nie może skłamać. Wiąże go jakaś antyczna magia, która każe mu mówić prawdę. I z pewnością człowiek będący ZNAJOMYM przesłuchiwanego jest wiarygodniejszym źródłem informacji niż dowód osobisty.
      Kolejny kwiatek: policjanci, którzy mieli za zadanie odeskortować Alice tak naprawdę są z FBI. FBI to jednostka wojskowa, która w USA zajmuje się sprawami wykraczającymi poza prawo danego stanu. Zajmuje się także bezpieczeństwem kraju. Zapewniam cię, że poszukiwanie zbiegłych smarkul z domu dziecka nie należy do ich obowiązków.
      Dalej do FBI: policjanci dostali wytyczne, że mogą wkroczyć dopiero, gdy stanie się coś złego. Tak, to logiczne. O to przecież chodzi w zapewnianiu bezpieczeństwa, żeby wkraczać z pomocą dopiero, gdy szaleniec zadźga na śmierć dwoje ludzi.
      Kucyki w twoim opowiadaniu nie są naiwne i łatwowierne. One są po prostu debilne. Ufają każdemu, zostawiają eliksir na wierzchu w niezabezpieczonej szafce bez drzwi zamkniętej na zatrzask (!), bo przecież tylko jednorożce mogą je otworzyć (!!!). Nie wiedzą, co znaczy morderstwo, nigdy nie słyszały o gwałcie. Niewinne, pastelowe klocki bez osobowości. Jest różnica między pokazaniem kontrastu między zdegenerowaną rasą ludzi i żyjącymi w krainie szczęśliwości kucykami - a potraktowaniem tych drugich jak totalnych idiotów.

      Usuń
    3. Najlepszy ze wszystkich jest wątek z Trixie. Z tym że najlepszy ze wszystkich nie znaczy, że jest dobry. Zmiany w osobowości Trixie dzieją się zdecydowanie zbyt szybko. Twoja Trixie nie jest zołzą, która całe życie była samolubna. Ona tylko mówi, że przez całe życie była samolubną zołzą. Zresztą, jej wątek i tak obfituje w dziwactwa: sierociniec potraktowany, nie wiedzieć czemu, jak targowisko. Myślałam, że pani przyszła któreś adoptować. Nie, nie, przykro mi, nie mam czasu. Może pani chociaż je obejrzy? Brakuje tylko, żeby Trixie stwierdziła: Przykro mi, nie mam drobnych. Nie bez powodu adopcja ciągnie się często latami. Nie chodzi tylko o trucie i biurokrację, ale też o stworzenie więzi między dzieckiem, a osobami, które chcą je adoptować. Niezależnie od tego, jak bardzo Equestria różni się od świata ludzi, ta scena nie powinna być opisana w ten sposób.

      Generalnie na przyszłość polecam zrobić porządny research. Bez tego naprawdę nie może być dobrej fabuły.

      Pozdrawiam serdecznie i życzę weny na przyszłość,
      Gacinka

      Usuń