wtorek, 15 października 2013

Istota



Jak słusznie zauważył Aioezn Wielki, za co bardzo mu dziękuje, nie ma żadnego opowiadania o tematyce mlp. Tak więc wypada to zmienić. W takim razie dzisiaj mam dla was mój dość stary ff, który napisałem dawno. Jest on bardzo kontrowersyjny. Niektórzy uważają go za bardzo dobry, inni wręcz przeciwnie. Jak wy moi czytelnicy na niego zareagujecie? Oby dobrze :D Dobra łapcie. 



Fanfik jest za długi, żeby wklejać go tutaj. Wziąłby tyle miejsca, że... no nieważne. w każdym razie postanowiłem, że wkleję tutaj tylko prolog. 

Prolog
Twilight robi sobie herbatę.

“Puk, puk, puk”. Młoteczek uderza po raz kolejny... i jeszcze raz, i jeszcze raz w gwóźdź, dzięki czemu kolejna deska zostaje przybita do ściany i blokuje drzwi. Fioletowa klacz z rogiem oddycha ciężko, ale jest zadowolona. Bardzo zadowolona. Puszcza młotek, który dotychczas był we władaniu jej magii. Po niecałej sekundzie słyszy, jak z donośnym hukiem upada na ziemię. Przed tym, co działo się chwilę temu w jej piwnicy ten dźwięk jest tylko miłym, słodkim i kojącym śpiewem małego ptaszka na gałęzi, a ptaszek ten odfruwa w chwili, kiedy odgłos uderzenia z powrotem tonie w nicości.
Klacz cały czas ciężko oddychając idzie do kuchni, aby zaparzyć sobie herbaty i trochę odetchnąć. Udało jej się! Zrobiła to! WOOO - HOOO, jak zakrzyknęłaby Applejack. Pinkie pewnie skakałaby z radości, a potem skoczyła na Rainbow Dash, która zawsze w takich sytuacjach tłumiła swoje emocje, przykrywając je lekkim uśmiechem. Rarity miała podobnie. Fluttershy zaś tylko powiedziała by to swoje malutkie „yay” i to było by wszystko. W sumie lekka szkoda, że żadna z nich się tak nie ucieszy, ale trudno. Dla takiego czynu musiała je poświęcić.
Twilight dochodzi do kuchni, dopiero teraz przypominając sobie, że przecież jest cała we krwi i różnorakich narządach wewnętrznych. Będzie musiała wziąć prysznic. To takie ciekawe i fascynujące, jak dużo krwi kucyk potrafi z siebie wylać, gdy jest rozcinany. Co prawda Twilight znała jej dokładne proporcje, ale jej umysł nigdy nie obrazował ich sobie w takich ilościach.
Przechodząc przez drzwi zdaje sobie sprawę, że cały czas ma na ustach ten swój dziwny uśmiech. Uśmiech, który zagościł u niej dzisiaj rano. Dzisiaj, gdy to się zaczęło. Umysł klaczy mimo jej sprzeciwu od postanawia rozpocząć całą historię od nowa.
“PUFFF” i dzień wczorajszy odtwarza jej się od początku.

1 komentarz:

  1. Cóż. Po prologu od razu widać że w tym opowiadaniu będzie pełno gore. Osobiście nic przeciwko krwawym scenom ale bardziej wolę opowiadania w stylu silent ponyville. Mniej krwawych scen. Więcej grozy.

    OdpowiedzUsuń